niedziela, 18 sierpnia 2019

Książkowe komeraże #100 Od 3 do12 - czyli jak czytać więcej?

Od 3 do 12, czyli jak czytać więcej?

Jeszcze kilka lat temu 4 przeczytane książki miesięcznie to było moje maksimum. Zazwyczaj kończyło się na trzech, a i tak byłam zadowolona z wyniku. Do wyzwania "52 książki w 52 tygodnie" podchodziłam trzy razy i dopiero przy ostatnim podejściu udało mi się przebić ten mój limit. Aktualnie czytam około 10 książek miesięcznie, a jeśli nie mam zbyt wymagającego czasu w pracy lub w domu, to zdarzy mi się i 11, i 12. Jak to się stało, że z osoby, która nie jest w stanie przeczytać więcej niż 4 książki, stałam się czytelniczką, która co miesiąc pochłania ich 10? Pod spodem mam dla was kilka rad, które już od jakiegoś czasu wcielam w życie i które bez kursu szybkiego czytania pozwalają mi poprawić moje wyniki. Pamiętajcie tylko, że czytanie na wyścigi nie ma najmniejszego sensu. To jest rozrywka, która ma przede wszystkim dawać przyjemność, przy okazji może czegoś nauczyć, ale na pewno nie powinna wywoływać stresu. Nie porównujcie się z nikim i nie przejmujcie się, jeśli nie czytacie tyle, co inni. Wszystko w swoim tempie! Jeśli jednak tak jak ja, boicie się, że nie starczy wam czasu na przeczytanie wszystkich książek, które chcecie przeczytać i marzycie o tym, by w końcu zwiększyć tempo — czytajcie dalej!




1. Po pierwsze CZYTAĆ!

Trening czyni mistrza. No niestety, pierwsza moja rada jest okrutnie banalna. Im więcej czytasz, tym szybciej czytasz, tym sprawniej ci to idzie i w rezultacie, tym więcej książek uda ci się poznać. Nie da się robić czegoś świetnie bez odpowiednio dużej ilości ćwiczeń i tyczy się to również czytania.


2. Audiobooki

Wiem, że dużo osób wciąż nie może się przekonać do tego rodzaju książek. Ja jednak odkąd okryłam audiobooki, jestem nimi zachwycona. W ciągu miesiąca słucham zazwyczaj trzech, może czterech, więc sami widzicie, że to 1/4 wszystkich moich lektur. Poprawiają mi statystyki! Audiobooki to mój sposób na czytanie wtedy, kiedy normalnie nie mogłabym czytać. Domowe porządki, mycie garów, gotowanie, zakupy — wszystko to robię ze słuchawkami na uszach lub głośnikiem w pobliżu. Właściwie to już nie wiem, czy potrafiłabym nałożyć poranny makijaż bez jakiejś książki! :) Ja aktualnie korzystam z aplikacji Lecton, bo miałam ją w pakiecie u operatora mojej sieci komórkowej, ale gdybym miała wybierać, pewnie skorzystałabym z Legimi. Aha, gdyby komuś wpadło do głowy stwierdzić, że przecież "tak naprawdę to ja tych książek nie czytam, tylko słucham, więc nie powinnam ich dołączać do swojej listy", od razu mówię: to moja lista i załączam sobie do niej to, co mi się podoba! Wy oczywiście możecie stworzyć własne listy, też wedle własnego widzimisię ;)


3. Wiele książek naraz

To jest mój sposób, z którym wiele z was się pewnie nie zgodzi. Czytam kilka książek jednocześnie. Bywa, że nawet 10, co nawet moim zdaniem jest trochę przesadą. Jednakże pozwala mi to po pierwsze na zróżnicowanie lektury. Czytam to, na co akurat mam ochotę, bez obawy, że muszę najpierw skończyć coś innego. Rzadko zdarza mi się czytać kilka książek z jednego gatunku, najczęściej każda opowiada o zupełnie innym temacie. Po drugie, pozwala  mi to uniknąć czytelniczego zastoju. Jeśli czytam książkę, która jest napisana trudnym językiem, wolno mi idzie, zrobiła się chwilowo nudna lub po prostu z jakiegoś powodu przestała mnie interesować, bez wyrzutów sumienia, zostawiam ją dla jakiejś innej, by potem do niej wrócić z nowym zapałem.


4. Byle kiedy

Są osoby, które by siąść do książki, potrzebują mieć zaplanowane 2 wolne godziny. Dla mnie jest to kompletnie niepotrzebne. Oczywiście bardzo przyjemne i jeśli tylko mam tyle czasu, siadam i czytam, ale mam również nawyk czytania byle kiedy. Czekam na przystanku i jest 7 minut do przyjazdu autobusu? Czytam. Jadę 15 minut do pracy? Czytam. Czekam w kolejce na poczcie? Czytam. Czekam, aż zagotuje mi się woda na makaron? Czytam. Strona po stronie i nagle okazuje się, że na przestrzeni miesiąca to jedna dodatkowa przeczytana książka. Tu oczywiście przydają się osiągnięcia technologii, takie jak czytnik lub aplikacja z e-bookami na telefonie, ale jeśli ktoś ma krzepę, to zwykła papierowa książka w torbie też zda egzamin!


5. Rytuał

Dobrym pomysłem jest wyrobienie sobie pewnych rytuałów. Ja np. nie jestem w stanie zasnąć bez chociażby kilku stron przeczytanych przed snem. Książka na dobranoc towarzyszy mi od wielu lat i prawdopodobnie wtedy pochłaniam najwięcej opowieści. Wasz rytuał może być oczywiście kompletnie inny. Jeden rozdział każdego ranka po przebudzeniu? Dwadzieścia minut czytania na odprężenie po powrocie z pracy? Nieważne, kiedy i gdzie, chodzi o to, by sięganie po książkę weszło w nawyk. 


No to co? Miłego czytania! A jak znajdziecie chwilę, to dajcie koniecznie znać, czy wykorzystaliście któryś z  moich pomysłów! A może macie sposób, na który ja jeszcze nie wpadłam?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz