niedziela, 19 lutego 2017

Książkowe komeraże #3 czyli Historia Pszczół

Pomału

Dawno temu bałam się pszczół. Bałam się rozpaczliwie. Kiedy pszczoła wleciała do pokoju, to ja wybiegałam z krzykiem. Ale trochę dorosłam. I pomagałam kuzynce w pracy w pasiece. A potem w mojej rodzinie pojawił się pomysł, że może i my zajęlibyśmy się pszczelarstwem. Trochę to trwało, ale się udało. Jest. Miododajnia. Pomału, pomału. Jak to tam było? Ruszyła maszyna po szynach ospale... Hasło pomału jest chyba idealne do określenia pracy z pszczołami. Po pierwsze, niczego nie da się przyspieszyć. Pszczoły żyją swoim tempem. A po drugie, pszczelarstwo w dzisiejszych czasach idealnie wpisuje się w modne niedawno slow life. Otwierając ul mam wrażenie, że robię coś tak odległego od aktualnie otaczającej nas zewsząd wirtualnej rzeczywistości, że aż wydaje mi się, że świat się zatrzymuje. Polecam każdemu. Jeśli macie znajomego pszczelarza, poproście go o możliwość pomocy przy pracy przy ulach. Wspaniałe doświadczenie :)


Lektura

Tak to już zwykle jest, że jak się znajduje jakieś hobby (ale to dziwnie głupie słowo), to trzeba trochę poczytać, pooglądać, podpatrzyć, zapisać się na kurs. Ja czytam o pszczołach wszystko co mi wpadnie w ręce, często weryfikując, co ma zastosowanie do rzeczywistości, a co jest tylko banałem powielanym w kolejnych publikacjach. Większość książek o pszczelarstwie to poradniki i podręczniki. ALE. Ale niedawno wpadła mi w ręce całkiem inna pozycja. 


"Historia pszczół" Maja Lunde

Po pierwsze - przepiękna okładka. Po drugie - czarująca, aczkolwiek smutna zawartość.

Uwielbiam kiedy wydawnictwo dba o estetykę książki. Do niedawna zewsząd otaczała nas totalna kolorowa tandeta. Teraz wraca się do dobrego projektowania. Myślę, że to tak trochę podobnie jak z tym, że jemy oczami. W końcu, kto ocenia książki po okładce? ;) Ja na pewno! 

Zawartość. Jedna powieść, a trzy opowieści. Poznajemy przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Trzy główne historie i wszystkie połączone jednym tematem - pszczoły. Decyzje bohaterów pośrednio i bezpośrednio wpływają na te małe organizmy i odwrotnie - pszczoły wpływają również na ich życie. Nie chcę zdradzać fabuły - pozwolę wam odkrywać ją powoli w swoim tempie. Powiem tylko to, co wydaje mi się być najważniejsze. Historia pszczół pozwala zmierzyć się z okrutną wizją. Wizją świata bez pszczół, bez zapylania, za to z głodem i udręką. Szukacie postapo? Oto postapo. W najbardziej realnej i możliwej do spełnienia wersji. To nie jest książka, która porywa i którą czyta się z zapartym tchem. To książka, której akcja toczy się pomału, którą czyta się pomału i po której nasze myśli również minimalnie zwalniają, żeby dać nam czas na zastanowienie i przetrawienie. Przez całą powieść zastanawiałam się, czy autorka da nam na końcu nadzieję. Ja już wiem i wam też polecam sprawdzić.





Czepialstwo

A teraz się trochę poczepiam. Co mnie denerwowało? Prawdopodobnie coś, co wynikało z tłumaczenia, a co będzie nie do zauważenia dla kogoś, kto nie ma do czynienia z pszczołami. Mianowicie pszczelarskie określenia. Podczas czytania czułam czasem zgrzyt widząc słowo lub wyrażenie, którego polski pszczelarz raczej by nie użył. Najważniejszy przykład - królowa pszczół. Pszczelarz powie matka pszczela. Mówimy o hodowli mateko wymianie matek, oznaczaniu matek. Królowa jest określeniem, które pszczelarze zostawiają reszcie śmiertelników ;) Drugim takim ważnym przykładem było określenie, które pojawiało się w książce dość często, z którym totalnie się nie zgadzałam, ale powiem tutaj bez zdradzania fabuły, że autorka pod koniec książki dochodzi do wniosków podobnych do moich, więc jest rozgrzeszona ;) A drugą sprawą jest przewidywalność. Myślę, że już w połowie książki wiedziałam jak się ona skończy - czekałam tylko na to w jaki sposób się to stanie. Chociaż kompletnie nie przeszkadzało mi to w odbiorze i czytało się wciąż przyjemnie. Ostatnio jednak mam tak z wieloma książkami, więc pewnie problem leży we mnie - nie w książce ;)



 Przeczytajcie 

Serdecznie polecam. Znajdźcie sobie miły wieczór, trochę czasu i przeczytajcie tę książkę powoli, bez pośpiechu. Nie liczcie na akcje i szaleństwo, ale możecie oczekiwać wzruszenia i smutku. Dajcie się jej ponieść, a potem sprawdźcie co zrobić żeby nie doprowadzić do takiej sytuacji. 

I jeszcz dajcie znać

Będzie mi bardzo miło, jeśli ci co już czytali dadzą znać czy zgadzają się z moją opinią :)
 `


 

 

4 komentarze:

  1. Poruszająca powieść, oryginalnie osadzona w naturze, zarazem delikatna i dosłowna, słodka i gorzka, radosna i smutna, niosąca pozytywne przesłanie i wyraźne ostrzeżenie.
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja dalej nie wyrosłam ze strachu przed pszczołami, osami, bąkami i tego typu stworzonkami, jednak historię pszczół przeczytałam. I chodź przerażają mnie te małe pomocnice, książka bardzo mi się spodobała. Zgadzam się z tobą - czyta się ją powoli, delektując się historią i wydarzeniami.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak w ramach walki z tym strachem: Pszczoły mają fatalny wzrok, więc widzą cię dopiero jak się zaczynasz ruszać. Wniosek - jak jakaś do ciebie przyleci, to większa szansa że cię dziabnie jest jeśli zaczniesz się od niej opedzac. A druga sprawa pszczoły nie lubią zapachu banana - mogą reagować wręcz agresywnie i nie przepadają za zapachem perfum i alkoholu ;)

      Usuń