niedziela, 12 lutego 2017

Postanowienia Noworoczne. W połowie lutego. Wiem.

Zaspałam

Co to za spaźnianie? (tak mówiła moja wychowawczyni w podstawówce) Zaspałam. (tak zwykle nie mówiłam ja, bo ja zawsze byłam na czas) Zdaję sobie sprawę z tego, że mamy luty. Właściwie to połowa lutego. Ale Postanowienia Noworoczne postanowiłam w styczniu. Postanowiłam i się trzymam. Jesteście ciekawi? Nie? To wam opowiem. 


Mniej znaczy więcej 

Mam dwa. To znaczy te książkowe mam dwa. Lepiej mniej i się ich trzymać, niż więcej i się ich nie trzymać, prawda?

1. Przeczytam 52 książki w 2017 roku

Jak byłam dzieckiem to czytałam bardzo dużo. Najpierw czytała mi mama i do tej pory muszę słuchać jakim wrednym dzieckiem byłam bo, stety-niestety, znałam opowieści czytane przez mamę na pamięć. Problem był taki, że mama też znała je na pamięć. Więc jej się nudziły. Więc je zmieniała. A potem przychodził ktoś, kto chciał być miły i też mi chciał poczytać. I czytał poprawnie, jak na porządnego człowieka przystało, słowo po słowie, zdanie po zdaniu. Tylko, że to nie była wersja mojej mamy. Więc byłam święcie przekonana, że mnie robią w bambuko. Więc jak oni mnie w bambuko, to ja aferę. Nie pamiętam tego. Ale wszyscy mówią, że tak było.

Potem nadeszły czasy nastoletnie. Też czytałam dużo. Odkryłam w bibliotece dział dla młodzieży. Zdarzało się, że bywałam w bibliotece dwa razy w tygodniu. Można było wypożyczyć tylko trzy książki, więc szłam z koleżanką. Bo razem mogłyśmy wypożyczyć sześć, więc się wymieniałyśmy. 

A potem nadszedł czas liceum i studiów, gdzie wciąż czytałam więcej niż przeciętny statystyczny Kowalski, ale masa lektur, za którymi nie nadążałam trochę mnie przygniotła. 

I nadszedł rok 2015. Marcin Gnat robi szum w internetach o tym swoim pomyśle, że 52 książki w 52 tygodnie. To pomyślałam: Spróbujmy! A co! No i spróbowałam, ale że ostatni rok studiów, że dyplom, że aneks, że praca pisemna, że prawie mieszkałam w pracowni, to wyszło, że 49/52. 

No to jeszcze raz w 2016, ale że przeprowadzka, że remont, że nowe mieszkanie, że tyle sprzątania, to też 49/52.

Do trzech razy sztuka, co nie? Mamy 2017. Jest 12 lutego. Mam za sobą 7 książek. Rozpoczęłam 8 i 9. Myślicie, że zdążę? ;)


2. Nie kupuję książek, dopóki nie przeczytam wszystkiego co zalega na półkach. 

Wydawałam na książki dużo, w zasadzie odkąd zaczęłam zarabiać. Jedni szaleją w drogerii, a ja dostawałam oczopląsu w księgarni. Dość poważnie szarpało to moim budżetem. W pewnym momencie zorientowałam się, że kupuję szybciej niż czytam. To znaczy kupuję, a potem te książki leżą i czekają. Pewnie im smutno. No to mam teraz postanowienie. Dopóki nie zniknie mój stos wstydu, nie kupuję nic. Pozwalam sobie na bibliotekę i pozwalam sobie na pożyczanie książek od znajomych. Nie będę też zapierać się rękami i nogami, jeśli dostanę coś w prezencie. Pod warunkiem, że stos będzie pomału się zmniejszać. Nie podjęłam się próby policzenia książek ze stosu, bo obawiam się, że wyjdzie tego ponad setka.

Aha. Żeby nie było. Daję sobie pozwolenie na Świat Dysku. Zaczęłam zbierać serię wydawnictwa Prószyński i S-ka w 2015, więc głupio byłoby przerwać w połowie. 




 

A wy? 

Dajcie znać w komentarzach, jakie są wasze postanowienia, czy w ogóle jakieś macie i czy widzicie sens w stawianiu sobie takich. Jestem bardzo ciekawa. Może coś podpatrzę na przyszły rok? 
 
 

6 komentarzy:

  1. W zasadzie mam jedno znaczące postanowienie, wciąż być oddaną pasji czytania, zaglądania do różnych gatunków literackich, czerpać z tego wielką radość i ogromną satysfakcję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dopiero wypasione postanowienie! <3
      Życzę w takim razie wytrwania w nim!

      Usuń
  2. Jeżeli chodzi o wyznaczanie sobie ilości książek do przeczytania w ciągu roku, to nie dla mnie, bo z reguły tego nie realizuję ;) Ale Twoje postanowienie nr 2, to też moje postanowienie ;) Co prawda, już raz w tym roku je złamałam, ale mam nadzieję, że będzie tylko lepiej :D
    Pozdrawiam i życzę wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już dwa razy byłam tak blisko tego wyniku 52 książki w rok, że nie mogę przeboleć :-P

      A co do nie kupowania książek - na razie się trzymam :) A co ty kupiłaś? Warto było złamać postanowienie?

      Tak czy siak dziękuję i wzajemnie życzę wytrwałości! Trzymam kciuki!

      Usuń
  3. U mnie wygląda podobnie. Postanowiłam, że w tym roku minimum 40 książek ma być przeczytane. I tak, mam czytać książki które mam na półkach... i kupować książki, które chce. Przez długi okres w moim życiu tylko wypożyczałam, teraz chce mieć je na własność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, jak najbardziej rozumiem chęć posiadania własnej biblioteczki ;)U mnie niestety zaczęło to przybierać niebezpieczne rozmiary :-P

      Usuń