"Szeptacz" Alex North, Wydawnictwo Muza
W miasteczku Featherbank życie płynie powoli i spokojnie, aż do momentu, gdy wraca Szeptacz. Seryjny morderca zwabiał małych chłopców, szeptając im pod oknem, gdy zasypiali. Teraz koszmar powrócił.
Jestem cykorem. Horrory to nie moja bajka. Szepty, cienie, tajemnicze postacie o morderczych skłonnościach — mogę czytać, byleby było jasno i ktoś był ze mną w mieszkaniu. Przy "Szeptaczu" bawiłam się bardzo dobrze, bo mimo początkowych obaw, to nie jest książka, która "mrozi krew w żyłach". Jest mocno niepokojąca i powoduje nieprzyjemny dreszcz, ale w rozsądnych granicach. Jest idealna dla kogoś, kto chciałby poczytać coś mocniejszego, ale prawdziwe historie grozy to dla niego stanowczo za dużo.
Autor uknuł ciekawą intrygę i muszę przyznać, że zwiódł mnie na manowce. W mojej głowie powstała dużo bardziej skomplikowana teoria tego, co się stało i w ostateczności dość mocno zdziwiła mnie prostota rozwiązania. Tymczasem moje rozstrzygnięcie chowam do kieszeni — kto wie, może powstanie z niego kiedyś inna opowieść? ;)
Oprócz thrillera dostajemy też dużo wątków społecznych. Ojciec, który musi sobie poradzić z samotnym tacierzyństwem, mały chłopiec pozbawiony opieki mamy, przeprowadzka i odnalezienie się w nowej rzeczywistości. To też jest istotny temat tej książki.
Podsumowując, "Szeptacz" to dobry debiut! Zgrabny, klimatyczny i wciągający. Może nie aż tak przerażający, jak obiecuje okładka, ale na pewno warty przeczytania.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz