wtorek, 31 lipca 2018

Książkowe komeraże #35 Vivian

"Vivian" Christina Hesselholdt, Wydawnictwo WAB

Vivian Maier to niesamowita postać. Urodziła się w Nowym Jorku. Pracowała przez wiele lat jako opiekunka i w tym czasie wykonała ponad 150 tysięcy zdjęć. Do końca życia nie została odkryta jako fotografka. Dopiero w 2009 roku po jej śmierci kadry ujrzały światło dzienne, negatywy zostały wywołane, a internet pozwolił, by dotarły do tysięcy ludzi.




Pierwsza myśl po przeczytaniu książki? Ależ to było szalone! W trakcie przychodziło mi do głowy: dziwna, niepokojąca? To była prawdziwa jazda bez trzymanki. Narracja przypomina dramat — mamy podział na role. Wszystkie postacie opowiadają własny punkt widzenia. Odnosimy wrażenie, że każda z krótkich opowieści to tylko wycinek rzeczywistości i po złożeniu ich razem mamy złudzenie ogromnego pędu. Kojarzycie jak działa animacja poklatkowa, taka, którą możemy stworzyć sami na rogu zeszytu? Kiedy bardzo szybko przekartkujemy notes, narysowany ludzik ożywa. Dla mnie ta powieść to było dokładnie taka animacja złożona z uchwyconych momentów życia Vivian. I z tej składanki wyłania nam się trochę zwariowana postać z krwi i kości.





Vivian jest przeciwieństwem cech, które są tak powszechne w XXI wieku. My szukamy poklasku i lajków, Vivian nikomu nie pokazuje swoich prac i w przypadkowych sytuacjach zmienia swoje nazwisko, by pozostać anonimową. My liczymy na ocenę często przypadkowych ludzi, Vivian zna swoją wartość i nie potrzebuje potwierdzenia w oczach innych. Była niesamowicie silną kobietą, a jej zdjęcia tylko nas o tym przekonują. 





Niezależnie od tego, czy planujecie przeczytać książkę, czy nie, namawiam was do jednej rzeczy. Wpiszcie w google grafika hasło Vivian Maier i przeglądnijcie jej zdjęcia. Nie pożałujecie. I obstawiam, że przepadniecie i nie skończy się na pierwszych trzech fotografiach!





A teraz trochę mniej serio. Mój wniosek płynący z powieści? Żeby być artystą i tworzyć coś naprawdę dobrego, trzeba mieć trochę nierówno pod sufitem ;) I mówię wam to ja — magister sztuki, która raczej świata swoją sztuką nie zwojowała. Zbyt twardo stąpam po ziemi, by pozwolić sobie popłynąć!



Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:







3 komentarze:

  1. Dziś już drugi raz natykam się w sieci na tę książkę, więc chyba jest coś na rzeczy ;) Za Twoją namową wyguglałam sobie jej zdjęcia i ... masz rację, ze trudno pozostać przy trzecim zdjęciu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo, jak cudownie słyszeć,że cię przekonałam do przeglądnięcia zdjęć Vivian! <3

      Usuń
  2. W takim razie koniecznie musisz nadrobić! Bo zdjęcia są niesamowite!

    OdpowiedzUsuń