"Człowiek z lasu" Phoebe Locke, Wydawnictwo Czarna Owca
Sadie Banner znika bez śladu wkrótce po narodzinach swojej córeczki. Kiedy wraca po latach, próbuje nadrobić stracony czas, ale jej własna przeszłość nie pozwala cieszyć się z odzyskanej rodziny. Legenda o człowieku z lasu jest dla Sadie czymś więcej niż tylko baśnią. Czy postać z mitu powróci, by dokończyć to, co zaczęła lata temu?
Fabuła tej książki zaczyna się poniekąd od końca. Już na samym początku dowiadujemy się "kto zabił". Nie wiemy jednak dlaczego i w jaki sposób. Nie znamy też ofiary. Odkrywanie motywów kierujących bohaterami jest nie lada gratką. Dodatkowo cała
opowieść pochłonięta jest przez mroczny klimat i ciężko jest orzec, czy
budzące grozę postaci i zdarzenia istnieją naprawdę, czy są tylko
złudzeniem. Narracja
krąży wokół kilku różnych incydentów. Mamy liczne retrospekcje, a główna
fabuła opiera się na oddzielnych wydarzeniach z 2016 i 2018 roku. Ja
bardzo lubię taki podział historii. Sprawia, że łatwiej jest mi zagłębić
się w intrygę i poznać postaci.
Przyznaję, że autorce udało się zbić mnie z tropu. Ilość fałszywych poszlak mnożyła się przez całą powieść, więc ostateczne rozwiązanie tajemnicy było dla mnie zaskoczeniem, chociaż podczas czytania książki tak naprawdę najważniejsza była odpowiedź na jedno szczególne pytanie: Czy legenda naprawdę ożyła?
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:
Raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com
szkoda
Usuń