sobota, 9 grudnia 2017

Książkowe komeraże #15 czyli Początek

Zdaję sobie sprawę ze wszystkich wad książek Browna. Wiem, że są wtórne, te same schematy się powtarzają, a znawcy dopatrują się wielu błędów w jego historiach. Nie zmienia to faktu, że uwielbiam jego książki. Traktuję je jako czystą rozrywkę! 

"Początek" Dan Brown, Wydawnictwo Sonia Draga

Zacznijmy od samego wydania. Książka ma dwie wersje. Pierwsza to ta, którą widzimy na obwolucie, a druga to klasyczny brąz bez zbędnych dodatków. Ta druga — dla mnie bomba! Za obwolutami nie przepadam, często niszczą się i później wyglądają mało estetycznie, zsuwając się z książki, a to, co odkrywamy pod spodem, pozostawia wiele do życzenia. Tym razem jest kompletnie inaczej. Poza tym wydawnictwo użyło idealnego papieru. Delikatne cieniutkie kartki sprawiały, że czytanie książki było przyjemne, nie tylko dla umysłu, ale również dla zmysłu dotyku. Jeśli będziecie mieć kiedyś okazję — dotknijcie tego papieru! Jest niesamowity! 





Sztuka współczesna

Tym razem nurkujemy w świat nauki, techniki i sztuki współczesnej! Uwielbiam to, że Brown w swoich książkach używa odniesień do sztuki. Cudownie jest czytać o obrazach, rzeźbach czy architekturze, które znam, kojarzę i o których coś wiem. To trochę tak jak razem z bohaterem książki spacerować po dobrze znanych ulicach własnego miasta. W tej powieści Brown sięgnął po sztukę współczesną, co bardzo mnie cieszy. Właściwie zewsząd słyszy się dosyć negatywne opinie na jej temat, a ja mam nadzieję, że Brown, umiejscawiając ją w książce, która należy do kultury masowej i która ma możliwość dotarcia do szerokiej publiczności, chociaż trochę ją odczarował.

"W pańskim świecie sztuki klasycznej dzieła są podziwiane za kunszt wykonania i umiejętności artysty, innymi słowy, oceniamy sprawność, z jaką twórca operuje pędzlem lub dłutem. W dziełach sztuki współczesnej chodzi najczęściej o koncept. Raczej podziwiamy pomysł niż wykonanie." 


Co ten Langdon

Langdon, jak zwykle, pakuje się w kłopoty. Jak zawsze, towarzyszy mu piękna kobieta i tak jak w każdej poprzedniej książce, próbuje uratować sytuację. Oczywiście wszystko to dzieje się w akompaniamencie huku wystrzałów, rozkazów wydawanych przez krótkofalówki  i odgłosów pościgu. Nie brakuje niczego, co możemy znaleźć w porządnym amerykańskim filmie akcji. Jedyną wadą wydaje mi się to, że dużo łatwiej niż w poprzednich powieściach możemy domyślić się, kto jest czarnym charakterem i kto zorganizował całą "akcję". Czyżby Brown tracił swój ważny element zaskoczenia? ;) 

 

Jeśli jesteście fanami Browna, to się nie zawiedziecie! A jeśli jeszcze nigdy nie poznaliście Roberta Langdona, to ja gorąco polecam całą serię!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz