Książkowe komeraże #118 Król przyjmuje
"Król przyjmuje" Eduardo Mendoza, Wydawnictwo Znak literanova
Wszystko zaczyna się od pewnego, zdawałoby się, prostego zlecenia — reportaż z dość istotnego wesela. Rufo Batalla daleki jest jednak od profesjonalizmu i okazuje się, że jedna nic nieznacząca decyzja, będzie miała konsekwencje przez wiele lat.
Ta książka to dużo ekscentrycznych postaci i wspaniały humor, który dawkowany był dość oszczędnie, więc liczę na to, że kolejne tomy serii go nie poskąpią. Młody dziennikarz, książę Liwonii, queen Isabella, mnóstwo mniej lub bardziej pobocznych postaci to tylko pretekst dla ukazania przemian społecznych zachodzących w Europie i Ameryce w drugiej połowie XX wieku. Podoba mi się to, że autor nie bawi się w filozoficzne rozważania. Jeśli takie się pojawiają to tylko z ust bohaterów, którzy mówią o swoich (bardzo często niekonwencjonalnych, osobliwych i kontrowersyjnych) poglądach. W kontraście, do czego stoi nasz bohater — niemalże obojętny na to, co przynosi los, bezwładny wobec działających na niego sił.
To, co mnie zdziwiło to brak rozdziałów. Książka jest pisana jednym ciągiem. Wydaje mi się, że mimo wszystko wprowadzenie podziału na krótsze fragmenty wspomaga dynamizm powieści, ale to nie znaczy, że czytało mi się źle. Opowieść szybko mnie wciągnęła, a historia nieistniejącego kraju Liwonii szczególnie zachwyciła!
To była moja pierwsza przygoda z Mendozą — tym bardziej się cieszę, że w tak pięknym wydaniu! Trzymanie w ręce tak pięknej okładki sprawia, że czytanie jest dwa razy tak przyjemne. Mam wrażenie, że to była dopiero rozgrzewka, więc czekam z niecierpliwością na kolejne tomy!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
Piękna okładka, ale ja sobie odpuszczę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
https://zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com/