niedziela, 27 sierpnia 2017

Konfrontacja #3 dwa kryminały dwóch polskich autorek czyli "Motylek" i "Zbrodnia w Błękicie"

O tych, co nie czytają polskich autorów

Całkiem niedawno internet uświadomił mi, że wiele Polaków ma problem z czytaniem książek polskich autorów. Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia. Sam fakt, że byłam nieświadoma, że można się chwalić "nieczytaniem Polaków" dużo mówi. Całkowicie rozumiem, że ktoś nie lubi książek jakiegoś konkretnego autora, ale wszystkich? Sama jakiś czas temu przeczytałam dwa całkiem dobre kryminały. O dziwo, autorzy pochodzą z Polski. I jeszcze większy szok! ;) Powinnam napisać autorki, a nie autorzy! 


"Motylek" Katarzyna Puzyńska, Prószyński Media

Nie lubię, kiedy jakaś książka jest wszędzie i zachwycają się nią wszyscy, bo duże są szanse na to, że cała ta reklama sprawi, że będę książką rozczarowana. Zabrałam się za Motylka tylko dlatego, że jakaś aplikacja dała mi w prezencie audiobooka. I o jak ja się cieszę, że tak się stało! To jest jeden z tych kryminałów, w których jest miliard wątków, podejrzany jest każdy, a na końcu okazuje się, że to wcale nie ten, którego już byłaś pewna! Wszystkie wątki łączą się w całość na ostatnich stronach, a ty kończysz z ogromną ochotą na więcej. Jak dobrze, że przygody policji z Lipowa nie zamykają się na tej części, bo już się nie mogę doczekać, aż do nich wrócę! 







"Zbrodnia w błękicie" Katarzyna Kwiatkowska, Zysk i S-ka

Tutaj też mamy kompletny przypadek. Do zamówienia w internetowej księgarni dostałam możliwość kupna książki za złotówkę. Gdzieś już widziałam tytuł Zgubna trucizna, więc wzięłam. Potem okazało się, że to któraś część z kolei, a ja nie lubię zaczynać serii w środku, więc sięgnęłam po Zbrodnię w błękicie. Dawno nie pochłonęłam kryminału tak szybko. Retro-kryminały — tak określane są książki pani Kwiatkowskiej i myślę, że to idealna nazwa dla nich. Mamy zabójstwo, mamy tajemnicę, mamy hobbystycznego detektywa, a wszystko okraszone obyczajami sprzed ponad stu lat. Smaczku dodaje fakt, że wcale nie tak łatwo odkryć mordercę bez możliwości sprawdzenia odcisków palców, posługując się listem lub gońcem przedzierającym się przez śnieżne zaspy, by przekazać wiadomość, zamiast po prostu telefonem komórkowym. Klimat niesamowity! 






Ene, due, rike...

Gdybym miała wybrać, którą z książek bardziej polecam, to chyba musiałabym użyć dziecięcej wyliczanki. Każda z książek jest inna, napisana we własny sposób, tocząca się we własnym tempie i z typową dla siebie własną narracją. Przy obu spędziłam miło czas i z podekscytowaniem czekam, aż zabiorę się za następne części! Kto czytał? A gdybyście mieli wybrać jedną z autorek, to która by to była? Dajcie przy okazji znać, co myślicie o "nieczytaniu polskich autorów".

2 komentarze:

  1. Ręce mi opadają, kiedy dowiaduję się, że ktoś nie czyta polskich autorów. Bo dlaczego? Mamy przecież wspaniałych pisarzy, nie gorszych niż ci z zagranicy. Ja sięgam po polskich, francuskich, angielskich, słowem: najróżniejszych. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tej pory kompletnie na to nie zwracałam uwagi - czytałam jak leci! Ale odkąd zauważyłam, że dla niektórych to ma znaczenie zaczęłam się zastanawiać jakiego autora właśnie przeczytałam ;) I u nas mamy dobrych autorów i zagranicą również ;)

      Usuń