"Zmorojewo" Jakub Żulczyk, Wydawnictwo Agora
Tytus nie przepada za imprezami i bogatym życiem towarzyskim. Woli spędzać czas na czytaniu horrorów i poszukiwaniu kolejnych nadprzyrodzonych opowieści. Właśnie ma spędzić najnudniejsze wakacje życia, gdy wpada na trop przerażającej tajemnicy. A dalej? Dzieje się! Oj, dzieje! Zmory, potwory, postacie ze słowiańskiej mitologii, miasto widmo, magiczny las — istna karuzela.
Nie da się ukryć, że to jest książka dla młodzieży. Nastoletni główny bohater, fabuła dość bajkowa i adekwatne do tego słownictwo. Ja do młodzieży już od jakiegoś czasu się nie zaliczam, a i tak bawiłam się świetnie! Podejrzewam, że gdybym miała jeszcze mniej lat, to byłabym jeszcze bardziej zachwycona.
Oprócz ciekawej przygody, elementów fantastyki i słowiańskich klimatów podoba mi się w tej książce to, że bohaterowie nie są głupi. Kojarzycie ten dziwny moment, kiedy przy czytaniu łapiecie się za głowę, bo już dawno po poszlakach zorientowaliście się, co się dzieje, a główny bohater, mając tę samą wiedzę, wciąż nic nie rozumie i lezie gdzieś prosto w potrzask? No to tutaj tego nie ma. Bohaterowie są na tyle lotni, że szybko domyślają się, nawet ze śladowych tropów, co jest grane, a czytelnik nie musi się czuć, jakby miał do czynienia z dorosłą osobą o dość znikomej inteligencji.
Podsumowując, "Zmorojewo" to idealna wakacyjna książka dla nastolatków, ale dorosły czytelnik, który ma w sobie chociaż odrobinę dziecka, też będzie się dobrze bawił. Drugi tom czeka już na mnie na półce i nie mogę się doczekać, aż wrócę do przygód Tytusa. Poza tym, coraz więcej książek Żulczyka za mną i pomału staję się coraz większą fanką!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz