"Wielka Księga Cipek", 'Wielka Księga Siusiaków" Dan Hojer, Gunilla Kvarnstrom, Wydawnictwo Czarna Owca
W Internecie można znaleźć naprawdę
skrajnie różne opinie o tych dwóch książeczkach. Najgorsze mówią o
ogromnej kontrowersji i przestrzegają, by czasem nie kupować tych
książek dzieciom. Inne chwalą, że wreszcie mamy książki pisane bez tabu, mówiące o naszych narządach płciowych.
Ja tych "strasznych rzeczy" tam nie znalazłam. Żadnych wulgarności, czy perwersji. Wręcz przeciwnie, Wielkie Księgi pozwalają się oswoić z tematem
nazywania części intymnych, są dość lekko napisane, nie straszą i nie
grożą palcem. Z drugiej strony nie jest zbyt naukowo i na pewno nie
można tych tytułów traktować jako podręczników pełnych wiedzy, bardziej
jak zbiór ciekawostek. Trzeba też pamiętać, że zostały wydane w innym kraju, więc pewne kwestie należałoby trochę bardziej dopasować do naszego podwórka.
Według mnie te książeczki to dobry sposób, by pozwolić dzieciom przyzwyczaić się do wypowiadania głośno słów cipka i penis, a im łatwiej będzie im o tym mówić, tym łatwiej będzie też stawiać granice w odpowiednim momencie. Rzetelnej wiedzy o dojrzewaniu, menstruacji, czy chorobach należy jednak szukać gdzie indziej.
"Czas wolny w PRL" Wojciech Przylipiak, Wydawnictwo Muza
Ta książka to swobodny reportaż o wolnym czasie w Polsce w drugie połowie XX wieku. Czasy PRL minęły mnie o kilka lat. Urodziłam się już po zmianach ustrojowych, więc moje dzieciństwo odbyło się gdzieś "pomiędzy". To jeszcze nie były czasy zagranicznych wyjazdów all inclusive, ale już nie zakładowych ośrodków wczasowych z wieczorkami zapoznawczymi.
Dużo informacji, mnóstwo zdjęć, są też relacje z pierwszej
ręki. Pojawiają się zapisy wspomnień konkretnych osób, co zawsze dodaje książce mięsistości. Dodatkowo autor dużo trudu wkłada w wykazanie różnicy między prawdziwymi opisami dawnej rzeczywistości a tym, w jaki sposób władza chciała, by ją widziano. Te fragmenty wydają mi się wyjątkowo ciekawe. I oczywiście znajdziecie w tej książce ogrom ciekawostek! Czy ktoś z was wiedział, że kiedyś można było zdobyć program komputerowy poprzez nagranie na kasetę specjalnego sygnału dźwiękowego puszczanego w radio? Dzisiaj brzmi to dość niewiarygodnie!
Idealna książka dla
jednych, by powspominać, dla drugich, by pośmiać się z paradoksów
tamtych lat. Dla mnie ta pozycja nabrała dodatkowego smaczku, gdy okazało się,
że nasza pandemiczna sytuacja utrudnia mi urlop za granicą. Pewnie
wielu z was zdecydowało się wakacje w kraju, tak jak ja, a jeszcze kilkadziesiąt lat temu to nie
był wybór, a przymus. Odpoczywać teraz też chyba umiemy jakby lepiej, ale
klimat lodów na deptaku, grilla na działce lub w domku nad jeziorem
pozostał ten sam. "Czas wolny w PRL" to przyjemna podróż do nie tak
odległych, ale zupełnie innych od aktualnych, czasów!